W piątek, 17 października 2025 r., sąd okręgowy w Warszawie podjął decyzję o odmowie ekstradycji do Niemiec obywatela Ukrainy, 46-letniego Wołodymyr Z. (czasem podawanego jako Zhuravlov lub Z.), który był poszukiwany na podstawie europejskiego nakazu aresztowania wydanego przez Niemcy w związku z podejrzeniem udziału w sabotażu rurociągu Nord Stream 1 i 2 w 2022 r.
Podejrzany został zatrzymany w Polsce 30 września 2025 r. w związku z niemieckim wnioskiem o jego wydanie. Niemiecka prokuratura zarzuca mu m.in. udział w grupie, która użyła jachtu do podłożenia ładunków wybuchowych przy duńskiej wyspie Bornholm. Sąd argumentował, że przedłożone przez Niemcy materiały dowodowe są niewystarczające oraz że zdarzenie miało miejsce w wodach międzynarodowych, co budzi wątpliwości co do jurysdykcji niemieckiej.
Sędzia podniósł, iż czyn mógł być rozumiany jako działanie wojenne (w „sprawiedliwej wojnie”) Ukrainy przeciw Rosji, co – zdaniem sądu – może wyłączać odpowiedzialność indywidualną.
Znaczenie i implikacje
Decyzja sądu wywołuje liczne pytania i budzi kontrowersje zarówno w wymiarze prawnym, jak i politycznym:
Decyzja może wpłynąć na dalsze prowadzenie śledztwa niemieckiego, a także debatę o tym, jak traktować czyny, które dokonane zostały w ramach konfliktu zbrojnego lub w jego kontekście (tu: wojna Rosji z Ukrainą).
Co dalej?
Niemieckie władze mogą odwołać się od decyzji polskiego sądu lub próbować innych środków prawnych. Polska prokuratura może kontynuować swoje własne postępowanie w sprawie Nord Stream, choć podejrzany w tej sprawie został zwolniony. Sprawa podkreśla potrzebę większej transparentności międzynarodowej współpracy sądowej, szczególnie w spektakularnych procesach sabotażu o implikacjach energetycznych i międzynarodowych.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz