Władze Gdańska kolejny raz przekroczyły granicę przyzwoitości. W samym sercu miasta, które w 1939 roku było świadkiem wybuchu II wojny światowej, otwarto wystawę „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy” organizatorem, której jest Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku oraz Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie. Ekspozycja poświęcona jest mieszkańcom Pomorza Gdańskiego, przedwojennym obywatelom II Rzeczpospolitej, Wolnego Miasta Gdańska czy Niemiec z różnych zakątków Pomorza służącym w Wehrmachcie. Tak, niemieckim żołnierzom! Tym samym, którzy palili polskie wsie, rozstrzeliwali cywilów, mordowali dzieci i zgniatali niepodległość naszej Ojczyzny.
Wehrmacht – "nasi chłopcy"? Nie, nasi oprawcy!
Wehrmacht to nie żadna „chłopięca przygoda z mundurem”, jak próbuje to przedstawiać wystawa. To formacja zbrodnicza, która współuczestniczyła w eksterminacji narodu polskiego. To oni otaczali Warszawę, by wydać ją na pastwę ogniu w czasie Rzezi Woli, kiedy w kilka dni zamordowano ponad 60 tysięcy mieszkańców stolicy – kobiet, starców i dzieci.
To z ich rąk zginęli obrońcy Westerplatte, Warszawy, Helu, Modlina, Lwowa, Kocka. Wehrmacht był ręką zbrodniczej ideologii, która utworzyła Oświęcim, Majdanek, Palmiry, czy Piaśnicę – „Kaszubską Golgotę” – i Stutthof, gdzie zginęły tysiące niewinnych ludzi rodowitych Pomorzan.
Czy władze Gdańska naprawdę straciły resztki wstydu, że w cieniu tych miejsc chcą dziś pokazywać „ludzką twarz Wehrmachtu”?
Czy zapomnieliście o Zamojszczyźnie? O kobietach, które gwałcono, o dzieciach wywożonych do Niemiec?
Czy Gdańsk zapomniał o Zbrodni Zamojszczyzny, gdy Wehrmacht i SS brutalnie wysiedlali polskie rodziny, by stworzyć „czystą rasowo” przestrzeń dla niemieckich kolonistów? O dzieciach wyrywanych matkom i wysyłanych do ośrodków germanizacyjnych? O setkach tysięcy ludzi rozstrzelanych, zakatowanych, wywiezionych do obozów?
Czy prezydent Gdańska i dyrekcja Muzeum Gdańska nie zna losów Mordów w Palmirach, gdzie strzałami w tył głowy zabito polską elitę intelektualną? Czy nie rozumieją, że Piaśnica to miejsce, gdzie rozstrzeliwano całe kaszubskie wsie – księży, nauczycieli, harcerzy, rodziny z dziećmi?
Kto dziś staje po stronie prawdy, a kto po stronie wroga?
Gdańsk – to tutaj zaczęła się wojna, tutaj powinno się szczególnie czcić ofiary, a nie relatywizować katów. To miasto nie ma moralnego prawa do takich gestów. Gdy Warszawa odbudowuje pamięć o rotmistrzu Pileckim, rodzinie Ulmów, czy Żołnierzach Wyklętych – Gdańsk składa hołd tym, którzy nosili niemieckie mundury i walczyli pod swastyką.
To nie jest działanie przypadkowe. To systemowe rozmiękczanie pamięci narodowej, w którym próbuje się wmówić Polakom, że nie warto pielęgnować własnej tożsamości, nie warto mówić o krzywdach, bo „wszyscy byli ofiarami”. To fałsz. Wszyscy odpowiedzialni za tę wystawę natychmiast powinni podać się do dymisji, a sama skandaliczna wystawa powinna zostać zamknięta.
Instytucje państwa jak IPN i Ministerstwo Kultury powinny podjąć działania kontrolne.
Ciekawe czy prezydent Aleksandra Dulkiewicz, chce przejść do historii jako ta, która oddała honor Gdańska w ręce niemieckich narracji historycznych?
Polska pamięta. I nie zapomni.
Nie ma zgody na gloryfikowanie Wehrmachtu w polskim mieście. Nie ma zgody na deptanie polskiej krwi. To nie są „nasi chłopcy”. To byli „ich żołnierze”.
1 1
Oczywiście, że nasi chłopcy! Tu sie urodzili i żyli w tym państwie a nie w innym służyli w tej armii tego państwa a nie innego. I to są Fakty, czy wam sie to podoba czy nie. Ile polaków żyło procentualnie w Gdańsku i jakim ǰęzykiem rozmawiała społeczność Gdańska? Z czym do ludu? I co? zabolało !
0 0
Powyższy artykuł to niestety powielenie, haseł jednej strony politycznej debaty, która nie wniknęła w treść wystawy, a wydała opinie. Bez znajomości i zrozumienia historii regionu nie powinno się podejmować tematu. Łatwo wydawać opinie na podstawie nagłówków.
Ze Sztumu do Gdańska niedaleko - warto podjechać i naocznie się przekonać, a potem samodzielnie przeanalizować temat.