Ledwo co "przecięto wstęgę", a już trzeba szukać kosiarki. Chodnik przy cmentarzu na ul. Nowowiejskiego, oddany do użytku pod koniec marca tego roku, dziś wygląda można powiedzieć jak eksperyment ogrodniczy, a nie inwestycja miejska. Trawa rośnie między kostkami jak szalona – ale spokojnie, to zapewne nie wina fuszerki, tylko… pogody. Deszcz przecież ostatnio padał. I może jeszcze słońce świeciło zbyt intensywnie?
Mieszkańcy przecierają oczy ze zdumienia, bo jak się okazuje, inwestycję można "zrealizować" z kostki z odzysku – co samo w sobie nie jest złe – ale tylko wtedy, gdy cała reszta robót nie wygląda jakby wykonano ją łopatą po ciemku. Gołym okiem widać szczeliny, a podsypka to chyba jest tylko w kosztorysie?
Pytanie zasadnicze – gdzie był nadzór?
No i teraz mamy zjawisko – przyroda wygrała z „fachowcami”, a trawa powoli pochłania inwestycję za publiczne pieniądze. Może to innowacyjna wersja zielonej infrastruktury - EKO? Albo ukłon w stronę natury? Ewentualnie: klasyczna pokazówka, że jak się coś robi „na szybko”, „po taniości” i bez nadzoru, to nie trzeba długo czekać na efekty.
I tak na poważnie, na szczęście chodnik ma gwarancję, więc może warto z niej skorzystać, i zobowiązać wykonawcę do gruntownej poprawy inwestycji zanim zamieni się całkiem w łąkę.
0 0
Miało być tanio -to jest, i jak zwykle byle jak!
0 0
Ktoś za to pieniądze wziął. Nasze pieniądze
1 0
Ktoś takie prace odbiera w gminie .To należy się pytać tam .Fuszerki remontów w Sztumie jest dużo ,bo nikt z gminy tego nie pilnuje.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu nowysztum.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz