Około 2 w nocy z 21 na 22 sierpnia w Osinach w powiecie łukowskim w woj. lubelskim, 100 kilometrów od wschodniej granicy Polski, eksplodował dron. To kolejny raz widzimy, że obrona przestrzeni powietrznej naszego kraju jest bardziej dziurawa niż sito. Do tego pojawiła się informacja o możliwym wycofaniu z granicy wschodniej systemu SKYctrl, który zakupiono w 2022 r i miał strzec nieba przez dronami.
I zamiast prawdy jako obywatele dostajemy od władz mętlik półprawd i sprzecznych komunikatów.
Po krótce kolejność pojawiających się informacji w przestrzeni publicznej na temat tego co spadła na terytorium Polski:
- „spadł niezidentyfikowany obiekt”
- "element starego silnika ze śmigłem”
- „dron przemytniczy”.
- „dron wojskowy, ale nieuzbrojony”.
- Wreszcie – „ jednak mógł zawierać materiał wybuchowy”.
Najlepsze w tym wszystkim, że za każdym razem słyszeliśmy - „polska przestrzeń powietrzna nie została naruszona”. No to jak? Obiekt spadł i wybuchł w środku kraju – to skąd się tam wziął? Z nieba nad Czechami? A może przeciwnik ma super broń, która pojawia się znikąd.
Powtórka z historii?
Pytanie brzmi: czy znów obrona Polski ustawiona jest dopiero na Wiśle? Czy naprawdę musimy czekać, aż coś spadnie na Warszawę, żeby ktoś wziął odpowiedzialność?
Dron, który eksplodował, mógł pochodzić z Rosji, Białorusi albo… z Ukrainy. Nie można wykluczyć, że to prowokacja, mająca wciągnąć Polskę jeszcze mocniej w konflikt za naszą wschodnią granicą i wysłania polskich żołnierzy?
Przypomnijmy fakty
Już wcześniej dwoje polskich obywateli zginęło od wybuchu ukraińskiej rakiety. Do dziś nie było ani przeprosin, ani odszkodowania. A teraz znów mamy sytuację, w której nasze bezpieczeństwo wystawia się na szwank, a obywateli traktuje jak dzieci, które trzeba zbyć byle jakim tłumaczeniem.
Na to nakłada się coraz większe napięcie społeczne – nasilenie banderowskich nastrojów wśród części przebywających w Polsce Ukraińców, dziwne zdarzenia jak przestępstwa z udziałem Ukraińców w tym aktu sabotażu. Wszystko to razem tworzy obraz chaosu, w którym państwo polskie nie panuje ani nad przestrzenią powietrzną, ani nad bezpieczeństwem wewnętrznym.
Polacy mają prawo wiedzieć prawdę! Ile jeszcze razy będziemy karmieni bajkami, że „nic się nie stało”? I czy naprawdę mamy czekać, aż następny dron spadnie na domy zwykłych ludzi?
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz