Dr Artur Bartoszewicz podczas debaty prezydenckiej w Republice, zwracając się do Szymona Hołowni, że w 2015 roku została opublikowana umowa między Polską i Niemcami o współpracy służb policyjnych, granicznych i celnych, na mocy której niemiecka policja posiada na terytorium Polski ogromne prawa.
Obecność niemieckich służb mundurowych na terenie Polski, w świetle obowiązujących umów międzynarodowych, budzi coraz większy niepokój. Dziś niemiecka policja, graniczna i celna — na mocy porozumienia podpisanego 15 maja 2014 roku w Zgorzelcu przez rząd Donalda Tuska — może na terytorium całego naszego kraju niemal tyle, ile hitlerowskie służby okupacyjne podczas II wojny światowej. To nie jest stwierdzenie przesadzone — to brutalny fakt.
Na podstawie tej umowy niemieccy funkcjonariusze mogą nie tylko kontrolować polskich obywateli i ich pojazdy, lecz także zatrzymywać ich, tworzyć własne punkty kontrolne, a nawet — co najbardziej szokujące — używać broni wobec Polaków, i to nie tylko w ramach samoobrony. Ostatni raz podobne uprawnienia niemiecka formacja zbrojna miała podczas okupacji po agresji na Polskę we wrześniu 1939 roku.
Czy suwerenne państwo, szanujące godność i bezpieczeństwo własnych obywateli, mogłoby zgodzić się na podobne rozwiązania?
Podpisana przez Tuska umowa nie tylko cedowała istotną część suwerenności Polski na rzecz obcych służb, ale przede wszystkim w symboliczny sposób ustawiła nasz kraj jako partnera niższego szczebla wobec Berlina. Była to konsekwencja polityki uległości rządu PO-PSL (2007–2015), z Donaldem Tuskiem na czele (do września 2014), a następnie z Ewą Kopacz, wspieranych przez prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Dziś, mimo zapewnień Szymona Hołowni, że rząd Donalda Tuska asertywnie odpiera żądania Berlina i że niemiecka policja jest „częściej powstrzymywana niż za PiS” — codzienność mieszkańców przygranicznych regionów mówi coś zupełnie innego. Z relacji obywateli jasno wynika, że niemieckie służby wciąż podejmują działania na polskiej ziemi, a zdjęcia niemieckich radiowozów w Pruszkowie koło Warszawy, opublikowane przez Portal Warszawski oraz Marka Jakubiaka.
Na pytanie jakie był powód obecności niemieckich radiowozów na terenie Polski, dziennikarze o dziwo TVN24, którzy musieli skontaktować się z kilkoma jednostkami Policji w celu uzyskania oficjalnego komentarza. Pytania skierowali najpierw do Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie, która odesłała ich do Komendy Głównej Policji. Stamtąd zostali skierowani z powrotem do Pruszkowa, jednak odpowiedzi nie uzyskali. Równolegle o komentarz poproszono również Komendę Stołeczną Policji.
Ostatecznie odpowiedzi udzieliła Komenda Główna Policji. Jak poinformowała komisarz Wioletta Szubska z Biura Komunikacji Społecznej KGP:
Podczas ostatniej debaty Sławomir Mentzen słusznie wytknął Hołowni manipulację i fałszywą narrację — bo nie statystyki o readmisji migrantów są dziś problemem, lecz kwestia fundamentalna: czy Polska jest nadal suwerennym państwem, czy staje się podmiotem podporządkowanym politycznie i operacyjnie Berlinowi?
Polacy mają prawo do życia w kraju, gdzie bezpieczeństwo obywateli i kontrola granic pozostają wyłączną domeną polskich służb. Polacy mają prawo żądać od swoich władz, by broniły tej suwerenności z należytą stanowczością. Historia pokazała już, czym kończy się uległość wobec zachodniego sąsiada. Dziś nie może być na to zgody — ani prawnej, ani moralnej.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz