Podczas debaty prezydenckiej w TVP doszło do jednej z najgorętszych wymian zdań tej kampanii. Marek Jakubiak, kandydat Wolnych Republikanów, oskarżył Szymona Hołownię o lekceważenie polskiej historii i usuwanie symboli narodowych. W centrum sporu znalazł się znak Polski Walczącej, który zniknął z siedziby Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
„Wyrwali je i wyrzucili!” – grzmiał Jakubiak, odnosząc się do usunięcia symboli związanych z Armią Krajową i bohaterami walki o niepodległość. Hołownia próbował bagatelizować sprawę, tłumacząc, że znaki zostały zdjęte z powodu remontu i już wróciły na swoje miejsce. Zapewniał również, że jego formacja szanuje historię i nie prowadzi polityki wymazywania patriotycznej tożsamości.
Kłamstwo zdemaskowane
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Poseł Jarosław Sachajko opublikował wyniki kontroli poselskiej w Ministerstwie Klimatu, które obnażają fałszywość deklaracji marszałka Hołowni:
– Zakończyłem kontrolę w Ministerstwie Klimatu. Marszałek Hołownia kłamie. Tablice i znak nie wróciły na swoje miejsce. Pani dyrektor powiedziała, że znak Polski Walczącej oraz zdjęcia rtm. Pileckiego, gen. Fieldorfa „Nila” i „Inki” znajdują się w Radomiu. Dlaczego oni boją się naszych bohaterów? – napisał poseł na platformie X.
Symboliczne znaki oraz fotografie bohaterów narodowych zostały przeniesione do siedziby Lasów Państwowych w Radomiu – z dala od centralnych instytucji państwowych i opinii publicznej.
"Niemcy piszą nam historię?"
Jakubiak, punktując Hołownię, nie ograniczył się do zarzutu dotyczącego samego symbolu. Zapytał wprost:
– Jak Pan odnosi się do polityki historycznej, wiedząc, że Niemcy nam ją dziś piszą?
Odpowiedź Hołowni była zgodna z linią jego partii: pełne zaprzeczenie i podkreślanie konieczności „dobrych relacji z zachodnim sąsiadem”. Jednak w kontekście faktów ujawnionych przez Sachajkę – deklaracje te brzmią co najmniej niewiarygodnie.
Wyrzucenie bohaterów, milczenie o prawdzie
Opozycja wobec rządu zarzuca Polsce 2050 nie tylko brak szacunku dla narodowej tożsamości, ale także próbę „estetyzacji historii” – zamiatania pod dywan trudnych tematów, takich jak niemieckie zbrodnie, walka AK czy pamięć o żołnierzach wyklętych. Przeniesienie tablic do Radomia może być symbolem tej polityki: dyskretne usunięcie niewygodnych świadków historii.
Czy Hołownia odpowie na zarzuty? Sam mówił wiele o uczciwości.
Na razie sztab Hołowni nie odniósł się do wyników kontroli poselskiej. Milczenie to jednak może kosztować kandydata wiele – nie tylko w oczach patriotycznego elektoratu, ale także w kontekście uczciwości w debacie publicznej.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz