W piątek rozpoczął się protest rolników blokada wszystkich przejść granicznych Polski z Ukrainą wraz z blokadami dróg i autostrad na terenie całego kraju organizowana przez szereg organizacji rolniczych, w tym Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Rolników Indywidualnych „Solidarność” oraz Oszukana Wieś oraz OPZZ.
- Nasza cierpliwość się wyczerpała. Stanowisko Brukseli z ostatniego dnia stycznia 2024 roku jest dla całej naszej społeczności rolniczej nie do przyjęcia. Dodatkowo bierność władz Polski i deklaracje współpracy z Komisją Europejską oraz zapowiedzi respektowania wszystkich decyzji Komisji Europejskiej w sprawie importu płodów rolnych i artykułów spożywczych z Ukrainy nie pozostawia nam innego wyboru jak ogłosić strajk generalny - informował związek w komunikacie.
W wielu polskich miastach emocje sięgnęły zenitu.
W Bydgoszczy wobec rolników, którzy chcieli wejść do Urzędu Wojewódziego aby rozmawiać z wojewodą jako przedstawicielem rządu użyto gazu i nie wpuszczono ich do urzędu.
Jedna z rolniczek, która przybyła na miejsce manifestacji wyjaśniła powody swojej motywacji.
- Jesteśmy tutaj, ponieważ nie godzimy się na to, co się obecnie dzieje u nas w kraju. Za dużo jest napływu wszelkiego materiału zza granicy, przez to padają tutaj nasze gospodarki, szczególnie te mniejsze, bo te większe są dobrze dofinansowywane - tłumaczyła.
- I tak naprawdę jesteśmy po to, żeby walczyć o swoje. Tutaj nie chodzi o to, żeby walczyć ze społeczeństwem, jak niektórzy myślą, albo że nie doceniamy tego, co i tak od państwa mamy, ale tak naprawdę dużo osób nie wie, co się u nas naprawdę dzieje. Wszystko jest zagłuszane mediami, szumem politycznym. Jesteśmy po to, żeby coś zmienić dla siebie i żyć godnie, bo my naprawdę pracujemy cały rok na okrągło, nie mamy przerw, nie mamy urlopów, żeby ludzie mieli pożywienie - dodawała kobieta.
‼️Wkurzeni rolnicy z ostrym przesłaniem do Kołodziejczaka i Tuska‼️🚜🚜 To trzeba zobaczyć‼️ pic.twitter.com/4hxjNaYI6U
— AnkaPolska 🇵🇱 #BabiesLivesMatter (@AnkaPolska) February 10, 2024
Protestujący rolnicy o Kołodziejczaku: "Baranie, do dymisji"
- Szanowni rolnicy, wczoraj z ust wiceministra Kołodziejczaka padły słowa, że na drogi wychodzą amatorzy. Panie Kołodziejczak, powiem krótko: Baranie puknij się w ten łeb! Ci amatorzy w setkach i tysiącach innych miejsc w Polsce pomogli ci dojść tam, gdzie jesteś dzisiaj - zauważył.
- Kołodziejczak, do dymisji! Kołodziejczak, do dymisji!
- skandowali obecni na miejscu.
Dostało się także premierowi Donaldowi Tuskowi, któremu wytknięto brak zaangażowania.
- Dzisiaj Donald Tusk, w tak krytycznym momencie, jaki mamy jeśli chodzi o największą gałąź gospodarczą tzn. rolnictwo pojechał na narty!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz