11 lipca 2025 roku obchodzimy nowe święto państwowe: Narodowy Dzień Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej.
W ustawie przypomniano, że „w latach 1939–1946 nacjonaliści ukraińscy z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) oraz innych ukraińskich formacji nacjonalistycznych działających na ziemiach Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej (województwa wołyńskie, tarnopolskie, stanisławowskie, lwowskie, poleskie) oraz obecnych województw lubelskiego i podkarpackiego dokonali na ludności polskiej zbrodni ludobójstwa”.
„Zamordowali ponad sto tysięcy Polaków, głównie mieszkańców wsi, zniszczyli ich mienie i doprowadzili do uchodźstwa z Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej setek tysięcy Polaków. Apogeum tej zbrodni przypada na lipiec 1943 r., a symboliczną datą hekatomby Polaków z rąk ukraińskich nacjonalistów jest dzień 11 lipca 1943 r., kiedy Polacy byli mordowani w około stu miejscowościach” – głosi ustawa.
Dotychczas, na mocy uchwały Sejmu RP z 22 lipca 2016 roku w tym dniu obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej.
W świetle prawodawstwa międzynarodowego, mordy popełnione przez Ukraińców głównie na Polakach kwalifikowane są jako ludobójstwo. Zgodnie z najnowszymi szacunkami polskich badaczy w latach 1939–1947 z rąk ukraińskich nacjonalistów zginęło nawet ponad 120 tys. obywateli Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej: ok. 60 tys. na Wołyniu i co najmniej 60 tys. w Małopolsce Wschodniej (woj. lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie), na Polesiu i na Lubelszczyźnie.
Dlaczego 11 lipca?
Tzw. „Krwawej Niedzieli” z 11 lipca 1943 roku to absolutne apogeum terroru OUN‑UPA. Jednocześnie w co najmniej 99 miejscowościach przeprowadzono wymierzone ataki na wiernych wychodzących z niedzielnych mszy. Szacuje się, że w jednym tylko dniu zginęło około 8 000 osób – głównie kobiet, dzieci i osób starszych.
– wymordowanych z zimną krwią przy użyciu siekier, pił, wideł, rozrywani końmi, obdzierani ze skóry, dzieci nabijane na sztachety płotów czy podpalane żywcem by wydobyć jeszcze więcej cierpienia
To także czas pamiętać o tym, że rasistowska przemoc wobec bezbronnych Polaków była aktem celowego wyniszczenia – przeciwko naszym korzeniom, rodzinom, kulturze i wierze. Nie możemy „zapomnieć”! Upamiętnienia i edukacja historyczna to nie „hałas polityczny”, ale moralny obowiązek. Wyciągając rękę do pojednania nie wolno nam milczeć wobec zbrodni na niewinnych. Nie można pozwolić, by pokuta zdezawuowała prawdę o tamtych wydarzeniach.
Polsko‑ukraińskie relacje wymagają uczciwości. Nie można budować przyszłości na mglistych deklaracjach, gdy przeszłość pozostaje nieujawniona. Cicha zgoda na milczenie w sprawie rzezi wołyńskiej byłaby zdradą tych, którzy zginęli, modlili się i zostali zamordowani bez litości. Dlatego należy uczyć o tej tragedii, by kolejne pokolenia pamiętały o cierpieniu i bohaterstwie, a w mediach bez kompromisów mówić i pisać prawdę, bez zasłaniania się politycznym obłędem.
A zdjęcie dziewczęcego warkocza niech będzie dla nas i kolejnych pokoleń Polaków mementem – niemym świadectwem trzeciej, po niemieckiej i rosyjskiej, rzezi XX wieku. Rzezi, która nie rozróżniała wieku, płci, winy ani modlitwy. To był akt zbrodni, a nie wojny. To była nienawiść w czystej postaci, uderzająca w bezbronnych, tylko dlatego, że byli Polakami.
Nie pozwólmy, aby prawda została zakłamana, a pamięć zatarta. Niech 11 lipca – Krwawa Niedziela – będzie dniem cichego hołdu, ale też dniem głośnego świadectwa. Dla ofiar. Dla historii. Dla prawdy.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz