Irena Bobowska była poetką, redaktorką pisma konspiracyjnego, malarką, ale przede wszystkim wielką patriotką. Młoda dziewczyna, choć sama od dziecka jeździła na wózku inwalidzkim, zdecydowała się poświęcić życie w imię ojczyzny, a dobro przyjaciół przedkładała nad własne. Straciła życie poprzez ścięcie głowy na gilotynie.
Miała 22 lata, gdy obcięto jej głowę gilotyną. Irena Bobowska upamiętniona w Berlinie. Co wiadomo na temat polskiej bohaterki?© Dostarczane przez Gazeta Lubuska
Upamiętnienie Ireny Bobowskiej w Berlinie
O zachowanie pamięci po Irenie Bobowskiej zadbały inne Polki. Z inicjatywy Anny Krenz i Ewy Marii Slaskiej zrealizowano projekt „Irena Bobowska – zapomniana bohaterka”, który sfinansował Senat Berlina. W jego ramach odbyły się cztery akcje, a całość zakończyło zawieszenie tablicy z wizerunkiem polskiej działaczki w Berlinie, przed więzieniem Alt Moabit. To jedno z kilku miejsc, w których była osadzona Bobowska.
Dzieciństwo Ireny Bobowskiej. Choroba zabrała jej sprawność
Irena Bobowska urodziła się 3 września 1920 roku w Poznaniu. Po przejściu polio w wieku dwóch lat poruszała się na wózku inwalidzkim. Była harcerką, udzielała się na świetlicy, gdzie organizowała przedstawienia, z jej inicjatywy utworzono tam także bibliotekę młodzieżową.
Bohaterska postawa młodej Polki. Irena Bobowska zdecydowała się zostać „żywą torpedą”
Latem 1939 roku, nie mówiąc nic rodzinie, zgłosiła się na „żywą torpedę”. Tak nazywano oddziały, które formowano na wypadek agresji III Rzeszy na Polskę. Ochotnicy mieli prowadzić wyjątkowo niebezpieczne zadania, a część akcji miała mieć nawet charakter samobójczy. Choć badacze się spierają, popularna teoria mówi, że polskie „żywe torpedy” nie doszły do skutku, a zostały zatrzymane po selekcji kandydatów. Nie zmienia to jednak faktu, że Irena była gotowa poświęcić życie w walce za Polskę.
W dniu wybuchu II wojny światowej dziewczyna miała niecałe 19 lat. W październiku z jej inicjatywy powstała gazetka „Pobudka”. Polka wstąpiła też do Poznańskiej Organizacji Zbrojnej (później Wojskowej Organizacji Ziem Zachodnich) i otrzymała pseudonim „Wydra”. Organem prasowym była właśnie „Pobudka”. Według redaktora naczelnego Irena była:
duszą i sercem całej pracy redakcyjnej – pisała artykuły na maszynie, powielała je i robiła masę różnych niezbędnych dla funkcjonowania tej konspiracyjnej redakcji rzeczy.
Aresztowanie i śmierć Ireny Bobowskiej
Prawdopodobnie w 1940 roku gestapo wpadło na trop „Pobudki”, a Irenę i innych pracowników aresztowano.
Świadkiem aresztowania Neni była jej młodsza siostra, Helena, która natychmiast udała się do domu na Warszawską, by usunąć wszelkie oznaki prac redakcyjnych oraz maszynę do pisania. Jeszcze tego samego dnia aresztowano m.in. redaktora naczelnego „Pobudki” Romana Kwiatkowskiego – podaje strona IPN Poznań.
Irena najpierw trafiła do Domu Żołnierza (czyli siedziby gestapo), kolejno do obozu przejściowego i więzienia we Wronkach. Zabrano jej wózek oraz szyny usztywniające nogi, przez co na przesłuchania musiała się czołgać. W ramach kary zabroniono spotkań z rodziną. Kolejno dziewczynę przewieziono do więzienia w Berlinie i skazano na śmierć. W liście do matki pisała:
(...)wszyscy ludzie byli dla mnie dobrzy i znacznie więcej otrzymywałam, niż sama mogłam dać. Sądzę, że całe zło na świecie i wszystkie wojny są spowodowane tym, że ludzie nie nauczyli się jeszcze wzajemnie rozumieć. Ja zaś mogę spokojnie umrzeć, gdyż wiem, iż czas taki jeszcze nadejdzie, chociaż ja go już nie doczekam. Poza tym mogę umierać z dumą, gdyż zachowałam mój honor i moją wiarę do końca.
Wyrok poprzez zgilotynowanie wykonano nad ranem 26 września 1942 roku w więzieniu Berlin-Plötzensee. Choć Irena prosiła wcześniej o ich ułaskawienie, tego samego dnia stracono także dwóch redakcyjnych kolegów Ireny Stanisława Michalskiego i Radziwója Zakrzewskiego. Dziewczyna czuła się odpowiedzialna za losy przyjaciół, których zwerbowała do pisma. Próbowała przekonywać, że gazetka była dziecinną zabawą, a mężczyźni nie byli świadomi niebezpieczeństwa z jej tworzenia.
Sprawdź: Prezenty w PRL-u i przed wojną. Zobacz, jak obdarowywano się na Gwiazdkę za dawnych lat
Jeden z popularniejszych wierszy Ireny nosi tytuł „Bo ja się uczę…”. Udało się go wykraść z więzienia Stanisławie Kwiatkowskiej, matce redaktora naczelnego "Pobudki". Anonimowo trafiał do więzień i obozów koncentracyjnych, dodając otuchy.
…Bo ja się uczę największej sztuki życia:
Uśmiechać się zawsze i wszędzie
I bez rozpaczy znosić bóle,
I nie żałować tego co przeszło,
I nie bać się tego co będzie!
Poznałam smak głodu
I bezsennych nocy (to było dawno)
I wiem jak kłuje zimno,
Gdy w kłębek chciałbyś skulony,
Uchronić się od chłodu.
I wiem co znaczy lać łzy niemocy
W niejeden dzień jasny,
Niejedną noc ciemną.
I nauczyłam się popędzać myślami
Czas, co bezlitośnie lubi się dłużyć
I wiem jak ciężko trzeba walczyć z sobą,
Aby nie upaść i nie dać się znużyć
Nie kończącą zda się drogą…
I dalej uczę się największej sztuki życia:
Uśmiechać się zawsze i wszędzie
I bez rozpaczy znosić bóle,
I nie żałować tego co przeszło,
I nie bać się tego co będzie!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz